tuje, ogrodzenie, podłogi...
uffffffffffff kolejne popołudnie w marketach budowlanych za nami. A ja mam coraz większy mętlik w głowie Matko jakie to skomplikowane jest! Ale po kolei:
1. tuje; chciałabym posadzić je przy siatce, żeby stanowiły naturalne ogrodzenie. W jakich odstępach je sadzić? Czy metr będzie ok? Nie chcę, żeby to było zbyt zbite i planuję kupić drzewka ok. 1 m wysokości, więc już takie podrośnięte.
2. Ogrodzenie; od frontu chcielibyśmy zrobić jakiś fajniejszy płotek, mąż jest za drewnianym. Mamy już podmurówkę, ale po obejrzeniu w castorami i obi ich oferty jestem zdegustowana, strasznie kiepskie wykonanie.
3. Podłogi; rany to dopiero galimatias! Tyle mi się podoba wzorów i kolorów, że już kompletnie zgłupiałam, chyba czas usiąść wyliczyć ile trzeba metrów i zamówić, bez zbędnych ceregieli i już.
Chciałabym w tym miejscu zaznaczyć i mocno podkreślić grubą kreską, żeby to było jasne dla wszystkich, że nasz dom ogromnie mi się podoba i że z całego serca doceniam wysiłki i starania mojego męża włożone w jego powstanie. Pragnę, też nadmienić, że moje uwagi bądź dezaprobata dla efektów (bądź ich braku) niektórych prac na budowie nie są skierowane do mojego męża. Chciałabym też zaprzeczyć, jakobym nie interesowała się postępami prac na w/w budowie, czego wyrazem niech będzie choćby ten oto blog budowlany, w którym od niemal roku dokumentuje wszelkie prace mające na celu zapewnienie nam w niedługiej przyszłości spokoj